piątek, 29 marca 2013

ONE-SHOT, "The End of story" (Nezumi x Shion)


The end of Story


Ten One-shot, to na razie jedyna rzecz jaką opublikowałam i mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Miłej lektury.
Ps. Mile widziane konstruktywne komentarze.^^



Czekałem na spotkanie z nim tak długi czas…
Nie wiem co, ale wciąż coś nas do siebie przyciągało. Tęskniłem za jego białymi włosami i uśmiechem, który gościł na jego twarzy. Teraz nadarzyła się okazja, by znów go dotknąć. Ale czy to będzie uczciwe? Jeśli  się z nim zobaczę, tylko przypomnę mu o naszej specyficznej więzi. Będzie chciał ze mną zostać. A ja nie mogę być ciągle z nim… Nie ważne jak bardzo bym chciał.
Rzuciłem ostatnie spojrzenie w stronę piekarni. Nadal usiłował włożyć drewnianą deskę na półkę. Westchnąłem z politowaniem.
-Może zamiast tak wzdychać po prostu byś mu pomógł?- obróciłem się gwałtownie. Psiara stała w cieniu, a za nią cztery psy.- Nic się nie zmieniłeś Nezumi. Zawsze gdy o nim myślisz jesteś mniej czujny.- Posłałem jej pobłażliwy uśmieszek.
-A ty jak zwykle w otoczeniu śmierdzących kundli. Na pewno jedną rzeczą, która Cię z nimi łączy jest odór.
-Zamknij się!- Wyskoczyła z rogu uliczki i stanęła trzy kroki przede mną. Jej psy jak zwykle stanęły zjeżone za nią.- Co ty możesz wiedzieć?!
-Tego nie trzeba wiedzieć… wystarczy pociągnąć nosem.- Próbowała mnie uderzyć, jednak byłem szybszy. Odskoczyłem a Psiara się zachwiała trafiając w nicość. Oddech jej przyśpieszył.
-Nie warto marnować na Ciebie czasu. Już wolę poświęcić go dla Shiona.- wyminęła mnie i skierowała się w stronę drzwi. W mgnieniu oka zagrodziłem jej drogę.
-Po co chcesz się z nim widzieć?- Popatrzyła na mnie krzywo
-Nie twój interes Szczurze. Ale jeśli naprawdę musisz wiedzieć, to ja przynajmniej go odwiedzam. W przeciwieństwie do innych.- Jej brwi jeszcze bardziej się zakrzywiły, a psy zaczęły cicho warczeć.
-Kto powiedział, że nie przyszedłem go odwiedzić?- Zdziwienie zagościło na jej twarzy, a ja pożałowałem, że to powiedziałem.
-Skoro tak, to choć ze mną.- Uśmiechnęła się.
-Wolę odwiedzić go w pojedynkę.- Wzruszyła ramionami i wkroczyła w poświatę światła ulicznej latarni. Kundle ruszyły za nią bacznie mnie obserwując. Wskoczyłem na balkon pobliskiego budynku i przyglądałem się jak wchodzi do piekarni. Shion od razu porzucił wykonywaną czynność i z uśmiechem na twarzy powitał gościa. Serce zabiło mi szybciej. Widok jego uśmiechniętej twarzy był wart dla mnie więcej niż zniszczenie NO.6.
Jedyną rzeczą jaką zapragnąłem w tej chwili zrobić, było błyskawiczne wkroczenie do sklepu i porwanie chłopaka, tak by mieć go tylko dla siebie. Kiedy zobaczyłem jak wita się z Psiarą zacisnąłem pięści z zazdrości iż sam nie mogę tego zrobić. Ale jak długo uda mi się powstrzymywać?

*

-Dziękuję, że mnie odwiedziłaś.- Dziewczyna w towarzystwie czterech psów wyszła na ulicę i pomachała mi na pożegnanie.
-Nie ma za co! Niedługo znów wpadnę na drożdżówkę!
-Będę czekał!- patrzyłem na pięć oddalających się sylwetek. Zostałem sam na ulicy. Hamlet usiadł na moim ramieniu i radośnie zapiszczał. Rozpromieniłem się mimowolnie. –To zostaliśmy sami. Masz może ochotę na kawałek gołdy przed snem?- Zapiszczał radośnie. Odwróciłem się z powrotem do drzwi kiedy znieruchomiał i wpatrzył się w balkon budynku naprzeciwko.- Co się stało Hamlet?- Powędrowałem za jego spojrzeniem, jednak nie zauważyłem nic poza krzesłem i stołem. Wzruszyłem ramionami i wszedłem do ciepłej piekarni.
Kiedy zgasiłem już wszystkie światła w sklepie, nieśpiesznym krokiem ruszyłem w stronę łazienki, by wziąć prysznic. Byłem zmęczony. Jak mama może robić to codziennie bez najmniejszego wysiłku? Zacząłem rozmyślać o tym pod źródłem ciepłej wody. Te tygodniowe wakacje z pewnością jej pomogą. Już jutro wróci, a ja będę mógł powrócić do swoich starych obowiązków. Zakręciłem wodę i przebrawszy się w krótkie spodenki wkroczyłem do swojego pokoju. Okno było zamknięte. Podszedłem do niego i otworzyłem je. Powróciły wspomnienia. Z ręki kapała mu krew, był cały przemoczony, a ja mu pomogłem. Spojrzałem na bezchmurne niebo.
-Nezumi, gdzie jesteś?
-Tutaj.- Odwróciłem się gwałtownie. Stał w ciemnym kącie pokoju i wpatrywał się w moją osobę. Przez chwilę nie byłem w stanie się ruszyć. Tak długo marzyłem o tej chwili. Chciałem znów zobaczyć jego twarz. A teraz stał przede mną, w moim pokoju i patrzył na moje półnagie ciało. PÓŁNAGIE?! Chwyciłem w pośpiechu koc leżący na łóżku i zakryłem nim tors. Z początku patrzył na mnie zdziwiony, a potem zrobił coś co było całkowicie w jego stylu.
-HAHAHA!!!- zaczerwieniłem się jeszcze bardziej.
-Trzeba było uprzedzić, że przyjdziesz!
-To już się nie cieszysz, że mnie widzisz?- Uśmiech nie znikał z jego twarzy.
-A kto powiedział, że się cieszyłem?!- Na powrót stał się poważny.
-Skoro nie cieszysz się na mój widok to chyba już pójdę.- Ruszył w stronę okna. Chwyciłem jego rękę. Z zawrotną prędkością przyszpilił mnie do podłogi. Kiedy jednak zobaczył, że to wciąż ja, odsunął swą rękę od mojej szyi.
-Wybacz, stary nawyk.
-Uh… nic się nie stało.
-To co mam zostać, cz iść?
-ZOSTAĆ!!!- odpowiedz była natychmiastowa. Uśmiechnął się delikatnie. Wciąż na mnie leżał, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Wpatrywaliśmy się w swoje oczy. Pochylił się i złożył delikatny pocałunek na moim ustach.
-Nezumi.- wyszeptałem jego imię. Poczułem jak przeszedł go dreszcz. Kiedy ponownie na siebie spojrzeliśmy zobaczyłem w jego oczach coś innego. Jakby… pożądanie?- Nezumi.- ponowne wypowiedzenie jego imienia wywołało tą samą reakcję. Przyciągnąłem go delikatnie do siebie i pocałowałem. To był zupełnie inny pocałunek. Pełen uczucia, o które sam siebie do końca nie posądzałem. Przycisnął mnie swoim ciałem mocniej do podłogi i nie przerywając pocałunku odrzucił koc z mojej klatki piersiowej. Położył ręce na moim nagim torsie i zaczął go delinie głaskać.
Nagle odskoczył odemnie jak oparzony. Wstałem razem z nim, nie wiedząc co zrobiłem źle. Szczur usiadł na skraju mojego łóżka i dusząc ciężko zacisnął pięści o brzeg materaca.
-Przestań.- wydyszał. Mój oddech był równie niespokojny.
-Co zrobiłem źle?- Podniósł powoli głowę. W jego oczach ujrzałem łzy i rozpacz.- Nezumi?
-Przestań!- Krzyknął i zakrył swoją twarz dłońmi. Podszedłem do niego ostrożnie. Odczekałem chwilę i delikatnie położyłem mu rękę na rozdygotanym ramieniu. – Proszę przestań.- Słowa wypowiedział tak cicho, iż ledwo je dosłyszałem.
-Dlaczego?
-Nie mogę… Nie będę mógł…
-Czego?- znów popatrzył na mnie.
-Jeśli to zrobimy, nie będę mógł o Tobie zapomnieć. A nie możemy być razem. Więc przestań.- Te słowa zabolały mnie bardziej niż powinny.
-Dlaczego nie możemy być razem?
-Jesteśmy różni. I światy, które nas otaczają są inne.
-Przecież zniszczyliśmy mur!
-To niczego nie zmienia.- Zrezygnowany opuścił głowę. Ale ja nie miałem zamiaru się poddać, nie jeśli chodziło o Nezumiego. Przysiadłem obok niego i delikatnie podniosłem jego podbródek.
-Zmienia wszystko. Nie obchodzi mnie jak bardzo jesteśmy od siebie różni. Jesteś mój Szczurze, a ja należę do Ciebie i nic tego nie zmieni.-Uśmiechnąłem się i zbliżyłem swoją twarz do jego,a pocałunki którymi zaczęliśmy się obdarowywać, były spełnieniem wszystkich moim skrytych pragnień.

*

Dyszałem ciężko. Nezumi, który wciąż leżał na moim plecach również miał niespokojny oddech. Byliśmy cali spoceni. Pocałował moją szyję.
-To był twój pierwszy raz prawda?- pytanie zbiło mnie z pantałyku.
-No, bo… Tak. I jestem szczęśliwy, że był z Tobą.- Mimo iż nie widziałem jego twarzy, podejrzewałem że się uśmiechnął.- Szczurze?
-Hmm?- Nie przerywał całować moich pleców.
-Zostaniesz ze mną prawda?- Znieruchomiał. Dopiero po chwili obrócił mnie pod sobą i spojrzał w moje, pełnie nadziei oczy.
-Tak. Już zawsze będziemy razem Shion.-Po tych słowach wszystko wydało się prostsze. Ta noc, która jeszcze nie dobiegła końca, miała być najlepszą w moim życiu, ale nie jedyną spędzoną z Nezumim. Z tą świadomością, zasnąłem wtulony w tors mężczyzny, którego kochałem.
*
-SHION?!- Zerwałem się z łóżka. Mama była na dole, a ja byłem… sam. Poczułem jak po moim policzku spływa łza. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Nie było w nich żadnych śladów Nezumiego.
-SHION?!
-Jestem w swoim pokoju!!!
-ZEJDŹ ZARAZ NA DÓŁ! PRZYWIOZŁAM COŚ DLA CIEBIE!!!
-Dobrze mamo!!!- otarłem łzy i omiotłem spojrzeniem łóżko, w którym jeszcze niedawno leżał On. Dopiero teraz dostrzegłem liścik. Rzuciłem się w jego stronę jak szalony.

Shion
przepraszam, że Cię zostawiłem,
 ale zostało jeszcze parę spraw,
 które muszę rozwiązać.
Nie martw się o mnie, wrócę, 
jak zawsze. Już wkrótce. 
P.S. Nago wyglądasz strasznie seksownie ;*

-Shion? Dlaczego się tak zaczerwieniłeś?- Spojrzałem skrępowany na matkę. Gdyby wiedziała, co się tu działo w nocy.
-To przez moją seksowność.- Uśmiechnąłem się do niej promiennie. Wiedziałem, że niedługo znów spotkam się z Nezumim. Mama popatrzyła na mnie trochę zdezorientowana.
-Nieważne. Zejdź na dół, bo zrobiłam śniadanie.
-Dobrze.- gdy odeszła jeszcze raz popatrzyłem na liścik. Westchnąłem i padłem na łóżko. Jakże wielki było moje zdziwienie kiedy zobaczyłem na pościeli plamę. A pod nią przyczepioną karteczkę. „Następnym razem trzeba zrobić coś, żebyś nie wylał się na łóżko”. Czerwony jak burak uśmiechnąłem się od ucha do ucha, myśląc nad możliwościami „następnego razu”.